W Antygonie Sofoklesa nie ma wygranych. Jest tylko
tragedia, rozpacz, strata, gorycz i ból. Spór między bliskimi
sobie ludźmi, którzy wzajemnie rzucają sobie wyzwanie i z góry
wiadomo, że przyniesie to wyłącznie dramatyczne konsekwencje nie
do naprawienia.
Władza potrafi bez
wątpienia uderzyć do głowy. Wobec ciągłego braku sprzeciwu i
absolutnego posłuchu u innych łatwo uwierzyć, że panuje się
niepodzielnie nie tylko nad ciałami, ale i nad umysłami oraz
sercami swoich poddanych. Łatwo nabrać mylnego przekonania, że
wola władcy zawsze będzie identyczna z wolą tych, którymi rządzi
i że jedno jego słowo to dość, by wpłynąć na czyjeś sumienie.
Jednak siostrzenica władcy Teb, Kreona – Antygona test zamierza
przejść nie wobec praw ludzkich, ale boskich. Nie zamierza usłuchać
rozkazu wuja i mimo grożących jej konsekwencji pragnie pochować
brata w zgodzie ze świętym rytuałem. Nawet racjonalna mediacja
praktycznej siostry nie jest w stanie zachwiać postanowieniem
Antygony. Ten konflikt nie ma dobrego rozwiązania i kończy się
dramatem, który zatacza coraz większe kręgi krzywdy i cierpienia,
ale gdy Kreon to sobie uświadomi – będzie już za późno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz